Powroty do treningów nigdy nie są łatwe, bez względu na to czy jesteśmy po chorobie, kontuzji, zabiegu (jak w moim przypadku) czy po prostu leń się wkradł...
Już przebieram nogami, tupię i nosi mnie jak cholera. Mam ochotę krzyczeć: tak chce mi się ćwiczyć!!!
Ale jak się okazuje nie zawsze "chcieć to móc"...
Gdy głowa chce...
Jeśli ktoś z Was nie wie jaki zabieg przeszłam już wyjaśniam :)
Jakiś czas temu moje pieprzyki na twarzy powiększyły się, więc zapadła decyzja-usuwamy!
Wolałam dmuchać na zimne, niż każdego dnia patrzeć w lustro na "tykająca bombę". 6 dni temu skalpel poszedł w ruch. Czy zrobiłabym to jeszcze raz? Bez chwili zawahania.
I właśnie tym spowodowany jest mój reset od treningów.
Tuż po zabiegu jakie padło pierwsze pytanie do chirurga? Kiedy będę mogła wrócić do treningów :) Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że szybciej niż przypuszczałam <made my day ^_^ >. "Pani Aneto, przez pierwsze 3-4 dni proszę ściśle stosować się do zaleceń, przede wszystkim oszczędzać się i kiedy poczuje się pani na siłach, można pójść pobiegać." Yeeeeeeeeeeeaaaaaaaaaahhhhhhhhhhhhh!!!! :D Miałam ochotę go wyściskać :)
No właśnie... "kiedy poczuję się na siłach". Głowa bardzo chciała, ciało nie chciało...
Byłam grzeczna, więc nadszedł dzień powrotu do treningów. Niestety nie było mi dane pójść pobiegać, dlatego sięgnęłam po alternatywę mam, które nie mają z kim zostawić dziecka - stepper. Wolę biegać, ale jak się nie ma co się lubi... trzeba potuptać w miejscu. Próba podjęta, 10 min i padłam :( 1:0 dla steppera. Szału nie ma, d*py nie urywa. Ale ciesze się, że spróbowałam.
Wczoraj nosiło mnie jeszcze bardziej. Cały dzień czekałam na wieczorny trening, kiedy urwis pójdzie spać. I co? Totalna katastrofa! Późnym popołudniem gojąca się blizna dała mi w kość, ból, irytujące swędzenie i szwy, które dają do zrozumienia, że już czas ich się pozbyć.
Zawsze staram się słuchać sygnałów, które wysyła moje ciało. Nie mam zamiaru przeginać. Skoro czekałam tyle dni, to wytrzymam kolejne 2 :)
Zżerały mnie wyrzuty sumienia, ze tyle dni zalegam na kanapie, że zapadam w sen zimowy , że mięśnie mi flaczeją, że tłuszczem obrastam, ble ble ble...
Dłuższy odpoczynek jest potrzebny! Nie tylko ten "na receptę". Musimy nauczyć się świadomej rezygnacji z treningów na rzecz całkowitego powrotu do zdrowia.
Odkąd zmieniłam swój tryb życia zdarzyło się tylko raz, kiedy grypa rozłożyła mnie na łopatki. Również wtedy nie było mi łatwo leżeć w łóżku, a powrót był nie lada wyzwaniem. Do pierwszego treningu zabrałam się bardzo ostrożnie, by uniknąć nawrotu choroby. Każdego dnia zwiększałam swój trening o kilka minut i podkręcałam intensywność. Opłacało się! :)
Gdy głowa nie chce...
Bardzo tęsknię za swoimi treningami, za potem cieknącym po tyłku, za zakwasami, za endorfinami <3
Dlatego dość rzadko mi się zdarza, że głowa nie chce... Ale są takie dni kiedy mam ochotę zrobić sobie kokonik z koca i przytulić się do podusi ^_^ . Wtedy spinam tyłek. Przebieram się w ciuch fitnessowy i wtedy już nie ma odwrotu. Często robię trening, który lubię szczególnie lub szukam czegoś nowego. No i najważniejsza rzecz: przypominam sobie dlaczego zaczęłam ćwiczyć, co osiągnęłam do tej pory i jaka jestem szczęśliwa po treningu. Na mnie to zawsze działa :) .
Wracam do gry <3
Kim jestem? Hmmm.... dobre pytanie! Jestem babką, która zachłysnęła się fitnessem w momencie, gdy przeżyła "osobiste trzęsienie ziemi" i tak już zostało! Dla mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna i chcę Wam udowodnić, że mam rację ☼
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pomaga też "ko jak nie ja?" i wizja rosnącego tyłka - ale w tą szerszą niż krąglejszą stronę ;) I znam ten stan "noszenia"... półtora roku temu, po kryjomu robiłam brzuszki w szpitalu :P
OdpowiedzUsuńja tez ruszam do boju juz jutro, nie ma wymowek :D, trzymajmy sie razem :)
OdpowiedzUsuńKochana, doskonale wiem o czym mówisz, bo sama jak wiesz przechodzę przymusowy rest i też mnie już nieźle nosi... Ale wszystko z korzyścią dla zdrowia! Nasz organizm jest mądrzejszy od nas samych i czy nam się to podoba, czy nie - powinniśmy go słuchać i mu pomagać zamiast na siłę zmuszać go do czegoś, na co nie ma ochoty. Wszystko w swoim czasie a Ty powoli wracaj do gry i trzymaj kciukosy, żebym ja też zaraz wróciła! Lovki :-*
OdpowiedzUsuńDokładnie Kochana, wszystko ma swój czas i pewnych okoliczności nie da się przeskoczyć, nie można wymuszać na swoim organizmie sytuacji, które mogą go dobić. Dobrze robisz i mądra z Ciebie kobieta, zobaczysz że Twoje ciałko kiedy zagoi się i zniknie stan zapalny, będzie Tobie wdzięczne :) Tulam i szybkiej regeneracji oraz uśmiechu na zagojonej buzi <3
OdpowiedzUsuńPowrót do treningów nigdy nie jest łatwy, z drugiej strony czasem jednak odpoczynek przynosi więcej korzyści :)
OdpowiedzUsuń